Nowe fasolki
Tyle co dotarła do mnie przesyłka z Deaflora
Ach, och, ach, och!
Trzy odmiany:
1. Triomphe de Farcy (na zdjęciu, to te cieniutkie, wydłużone fasolki czarno brązowe)
2. Purple Prince (na dole zdjęcia) - w tłumaczeniu Purpurowy Książę. Jaka nazwa takie fasolki. Śliczne.
3. Cannelino Rosso - nerkowe z burgundowymi nakrapianiami.
Wpis ten czynię oczywiście z potrzeby pochwalenia się zakupem nowych odmian ale również by wyrazić zadowolenie z obsługi. To, że szybko zamówienie zostało zrealizowane w dobie obecnej nie dziwi. Coś innego szczególnie mi się spodobało.
Tak się złożyło, że kilka dni wcześniej dotarły do mnie nasiona Vilmorin. Pośród nich fasola. Było tak: lakierowane, kolorowe opakowanie, cud miód malina zdjęcie - po otwarciu ...... rozczarowanie, bo jakby śmieci się wysypały. 10 nasion czyli prawie 1/3 zawartości w okruchach i do tego domieszka nasion buraka. Normalnie jakby gdzieś tyle co magazyn zamietli i do torebek porozdzielali. Do tego rozbieżność wyobrażenia do tego co otrzymałam. Odmiana reklamowana nasionami białymi z różowymi przebarwieniami - w rzeczywistości ziarna brązowe.
Przesyłka od Deaflora to przeciwieństwo. Białe, skromne opakowanie - po otwarciu wysypały się klejnoty. Ziarna fasoli pierwszej klasy, żadnych okruchów czy co tam. Dokładnie na odwrót. Co więcej, nawet te tylko 3 pakiety nasion zostały wysłane w kartonowym pudełeczku dla ochrony.
Taka jakość usługi mi odpowiada.
Jeśli przeliczę koszt zakupu nasion polskich na euro - wychodzi średnio od 0,5 do 1.
Powiem tak - taniej owszem jest - ale osobiście wolę zapłacić 3 euro bo przynajmniej wiem za co płacę. I jeszcze znaczek ogrodniczy dostanę hehehe.