top of page

PRZEPISY

20 września 2017

Od czegoś trzeba zacząć. No, to zaczęłam od dodania do blogu strony :)

Jest kilka przepisów, o podanie których często jestem proszona, za często. Zmęczyłam się trochę tym nieustannym pisaniem na nowo. Teraz owe przepisy umieszczę tu, na stronie i jakby co to tylko link podam. Wszystkie publikowane przepisy są przepisami sprawdzonymi od lat wykorzystywanymi. Receptury po babciach, ciociach, tudzież koleżankach specjalistkach. Przepisów na ciasta proszę u mnie nie szukać - bo kiepski ze mnie cukiernik. Jeśli dam jakiś, znaczy się jest to przepis totalnie idiotoodporny.

Zalewa octowa

idealna dla marynat wszelkich ... grzyby, ogórki, pikle, papryka itd, itp.

Najważniejsze są proporcje wody i octu 10%. Wynoszą:

1:5,5

na 1 szklankę octu 5 i pół szklanki wody

(może być więcej, ale raczej nie mniej bo za kwaśne wyjdzie)

7-8 łyżek cukru

1 płaska łyżka soli

przyprawy standard - ziarna pieprzu, ziela angielskiego, liść laurowy, gorczyca (dla marynat w których zależy nam na twardości: ogórki, grzyby, papryka)

dodatki opcjonalne typu cebula, marchew, czosnek, chili

Zalewę należy zagotować z przyprawami, pogotować kilka minut i odstawić aby aromaty przeszły do płynu.

 

Kiszonka z buraków

fundamentalna pozycja apteczki domowej. Podstawową cechą kiszonki jest zwiększanie odporności oraz poprawa krwi (anemia). Oczywiście jak wypijemy szklankę to nie liczmy na cuda. Jest to mikstura, którą warto pić regularnie. Nawet jak nam nic nie dolega. To bogactwo witamin, pożytecznych bakterii, mikroelementów.

Pora jest idealna na podanie przepisu, w ogródku buraków pełno i teraz właśnie są najlepsze.

Kiszona buraczana smakuje podobnie do wody z kiszonych ogórków - tyle tylko, że czerwona jest. Można rozcieńczać wodą 1:1.

kiszonka z buraków

Potrzebne:

buraki

myjemy, obieramy skórę, kroimy w plastry

 

zalewa solna

na litr wody duża łyżka soli (używamy tej bez antyzbrylacza)

 

przyprawy:

sporo czosnku (można nie obierać z łupin, ot, po prostu przekroić czystą, całą główkę)

łyżka gorczycy

kilkanaście ziaren pieprzu

2,3 liście laurowe

2,3 ziarna ziela angielskiego

trochę suszonych łodyg kopru

spory kawałek chrzanu (może być imbir)

Koper i chrzan dostępne są latem - warto zrobić zapas na zimę czyli posuszyć. W styczniu jak znalazł.

Do słoja dajemy:

przyprawy, buraki i zalewamy gorącą zalewą, nigdy zimną!!! Tyle co się woda zagotuje, dodajemy sól, mieszamy do jej rozpuszczenia i zalewamy buraki.

Odstawiamy w ciemne miejsce (np. szafka) - winna być gotowa do picia po 3,4 dniach.

Z 2 kilogramów buraków, nastawimy 3 litrowy słój. Z niego jest około 2 litrów kiszonki. To jest 8 szklanek. Pijąc szklankę dziennie mamy  mikstury na tydzień. Nie trzymajmy kiszonki długo, z upływem czasu kwaśnieje i taka po 2 tygodniach wcale smaczna nie jest.

Nic nie wyrzucamy! Po opróżnieniu słoja warto zjeść marynowany czosnek, a buraki wykorzystać np. na sałatkę. Zetrzeć na tarce, dodać łyżkę jogurtu greckiego, doprawić wg. uznania. Palce lizać.

Ja swoje buraki mrożę - nie mam warunków do ich przechowywania - zimą wyciągam woreczek, rozmrażam i mogę kiszonkę robić.

pasta paprykowa

Pasta paprykowa

Dostałam słoiczek takiej pasty do posmakowania - p y c h o t k a - wyprosiłam przepis, trochę zmieniłam pod swoje gusta - finalnie do spiżarki trafiło 60 słoiczków rzeczonej pasty i wcale to dużo nie jest albowiem jeden znika na posiedzenie. Aktualnie mamy zbiory papryki, w tym roku obrodziła - polecam obowiązkowe wykonanie pasty.

Na 4 kg papryki (może być sama słodka, może być 3:1 z ostrą - jak kto lubi) - waga papryki czystej, bez szypułek, więc jeśli ważymy jeszcze nieoczyszczoną, należy do porcji uwzględnić dodatkowo 1 kg na odpadki.

Paprykę zblendować lub przepuścić przez maszynkę do mięsa.

2 łyżki soli

0,5 kg cukru

1 szkl. oleju

1 główka czosnku - przecisnąć przez praskę

To wszystko gotować przez pół godziny.

 

Następnie dodać:

 

1 szkl. octu winnego 6% lub pół szklanki octu 10%

liść laurowy - 5 listków

ziele angielskie - 8 ziaren

przecier pomidorowy - własnej roboty 0,5 l, jeśli kupny (fuj) to 2 małe słoiczki

Ponownie gotować pół godziny - z tym, że liście laurowe i ziele wyciągnąć po 5 minutach (im dłużej gotujemy z tymi przyprawami tym goryczka jest intensywniejsza. Dla ułatwienia sobie roboty liście i ziele najlepiej zawinąć w szmatkę i tak wrzucić do garnka, potem wyławiamy paczuszkę bez grzebania).

 

Po ugotowaniu pastę blendować z 2 minuty - nie do końca na gładką masę, część kawałeczków papryki niech zostanie.

 

Gorące dawać do słoików - wystarczy odwrócić do góry dnem. Jeśli ktoś woli można pasteryzować (ja tak zrobiłam, dla pewności, 15 min).

oliwa aromatyzowana

Oliwa aromatyzowana

Przygotowanie takiej oliwy jest czynnością nieskomplikowaną, idzie szybko.

Pożytek z posiadania - ogromny.

Osobiście nie wyobrażam sobie kuchni bez tej oliwy. Robię dwa rodzaje: oliwę bazyliową (do pomidorów, na grzanki) oraz oliwę rozmarynową (pieczenie mięsa, gulasze itp). Smakoszom dań ostrych proponuje eksperyment z oliwą paprykową (ja nie robię tylko dlatego, że mam alergię na kapsaicynę).

Generalnie powinnam napisać, że w przypadku oliwy bazyliowej należy posiekać mnóstwo czosnku (na litr oliwy nawet 8, 9 sporych główek), posiekać duży pęczek bazylii (mogą być łodyżki). Dać to wszystko do butelki, słoja, dodać ziarna pieprzu, pół łyżeczki soli, zalać oliwą i odstawić do macerowania na okres minimum tygodnia. Dla zrobienia oliwy rozmarynowej, zamiast bazylii oczywiście dajemy 4, 5 gałązek rozmarynu.

 

Ale pozwolę sobie na dygresję o oliwie. Użyjmy dobrej jakości oliwy rzepakowej, nie musi być z oliwek (wręcz nie powinna).

Olej rzepakowy nie ustępuje właściwościami oliwie z oliwek, jego użycie jest ekonomiczniejsze, a w przypadku smażenia wyższa tzw. temperatura dymienia oleju rzepakowego wyjdzie nam na zdrowie.

Oliwy aromatyzowane dają popis możliwości dla naszej wyobraźni kulinarnej - dowolnie możemy łączyć dodatki aromatyzujące, według własnych upodobań smakowych. Łyżka tego dobrodziejstwa, dodana np. do sałatki, całkowicie odmieni jej smak. Oliwę przechowujemy w lodówce, przydatność do spożycia nawet rok (można po czasie przecedzić, po 2,3 miesiącach czosnek robi się szklisty, a nie każdy to lubi. Mi nie przeszkadza, a nawet odpowiada, na grzankach ładnie się przypieka i chrupie).

Mrozić, mrozić, mrozić!

Jestem gorącą zwolenniczką mrożenia.

Potrzeba matką wynalazku - nie mam chłodnej piwnicy, więc zaczęłam warzywa mrozić. Obecnie do zamrażarki ląduje wszystko: wszelkie zielone - pietruszka, koperek, mięta, dymka inne zioła (suszone to jednak inny smak) - warzywa na zupę, pomidory itd.

Podejmowałam eksperymenty nawet wbrew teorii. Warto było bo np. okazuje się, że  cukinia świetnie się przechowuje. Z nią zawsze kłopot, prawda? Słoikowanie to niczym operacja na otwartym mózgu - trzeba kilka razy, długo pasteryzować, a i tak na dwoje babka wróżyła - potrafi się w słoiku skisić. Dynia podobnie. A wystarczy mrozić :) na leczo, na placki (zetrzeć świeżą, odstawić, odcisnąć i dopiero wtedy dać do woreczka). 

 

Warto zainwestować w zamrażarkę - nie dość, że całą zimę można mieć swoje warzywa i owoce - to sezon też lżejszy, mniej garów, mieszania i uświnionej kuchni na te zaprawy w słoikach.

Takie buraki, ach. Po zbiorze, obrać pokroić i siup do woreczka. Zimą tylko do rondla - barszcz jak marzenie, a nie ze sklepowych, śmierdzących chemią. Albo pomidory! Bajka! Dojrzałe, zdrowe, oczywiście czyste i suche w porcjach na zupę, sos czy sałatkę (warto dodać jeden z szypułką, dla zapachu). Potem wystarczy wyjąć z zamrażarki, zalać wrzątkiem (na momencik) - skóra chodzi sama! Następnie zetrzeć na tarce z dużymi oczkami - ta czynność jest trochę upierdliwa, dłoń marznie i trzeba robić przerwy. Muszę zainwestować w dobry blender do miksowania zmrożonego na kamień. Potem papka idzie albo na sos albo robię takie gazpachio. Wspaniały smak. U mnie zejdzie każda ilość!

 

Na mrożenie owoców chyba nie muszę nikogo namawiać.

Mrożenie to nie tylko rewelacyjny sposób przechowywania i możliwość korzystania przez cały rok! z plonów własnych upraw. To też dobre rozwiązanie na zagospodarowanie klęski urodzaju. Wiśnie np. - jednego roku drzewka oblepione, a kolejnego wiosenny przymrozek i ani kuleczki. Płacz i zgrzytanie zębami. W dobrej zamrażarce (-17), owoce można bez obaw przechować 2 lata. Warzywa podobnie.

gazpacho

Wyrobiłam sobie, że tak powiem pewien nawyk gospodarski. Latem przygotowując posiłek, np. zupę kalafiorową - biorę podwójną ilość warzyw. Jedna ląduje w garnku, druga w woreczku. Ten sposób jest jakiś przyjemniejszy od hurtowego. Po kilku godzinach prac związanych z przygotowaniem partii - np. 10-15 zestawów - zostajemy z odczuciem upierdliwości zajęcia i marudzimy pod nosem: never again!!!!, prawda? A tak po krzyku, a zrobione.

Gazpacho z mrożonych pomidorów.

To raczej nie przepis, a prezentacja techniki. Będzie w obrazkach :)

Potrzebne - mrożone pomidory, szczypiorek (mrożony, świeży), czosnek, sól, pieprz, oliwa.

Ważne - zamrożone pomidory zalewamy wrzątkiem - na momencik, w sumie zalewamy i od razu na sitko. Skóra schodzi sama :)

syrop z mniszka

Syrop z mniszka

1. proporcje:

na 500 kwiatów - 1 litr wody - 1 kg cukru - minimum 1 cytryna

Kwiaty zbieramy w miejscach bezpiecznych (żadne tam z rowów przy drodze !!!!) - najlepiej z własnego trawnika bo wiemy czy zastosowano oprysk czy nie.

Czynności:

- zalać kwiaty zimną wodą (ilość taka jak wychodzi z podanych proporcji)

- postawić na mały gaz

- podgrzewać (~ 15 min) aż się zrobi dobrze gorące (nie gotować!)

- odstawić na dobę

- odcisnąć

- dodać cukier (trzcinowy najlepszy - biały sobie darujmy)  i gotować do uzyskania postaci syropu

- dodać sok z cytryny

- do słoiczków (dla bezpieczeństwa pasteryzować ok. 15 min)

W wersji dla dorosłych - 50/50 syrop ze spirytusem lub wersja light z wódką białą.

Suszone pomidory w oliwie - pomidory, ocet, czosnek, oliwa rzepakowa

 

1. Ważne - potrzebujemy odmiany tzw. suszeniaki - kwalifikujące się do suszenia (grube ścianki, mało galaretki no i smak!). Jest kilka doskonałych: odmian: Aurija, Aly Mustang, Kasanova, Eros (to ten żółty). Często do suszenia wybierana jest Roma (ja nie przepadam, uzyskuje się cienkie płaty).

Czynności:

- pomidory kroimy na pół - wywalamy galaretkę

- solimy i zostawiamy na pół godziny

- ściereczką odsączamy z wody ---> i do piekarnika (temperatura ~70*, drzwiczki uchylone)

- obracamy co pewien czas

- wysuszone są wtedy kiedy brzegi się pomarszczą, ale pomidor jest nadal elastyczny - proces trochę trwa. Nie lubię suszyć w suszarce - zawsze zapomnę i wióry wychodzą.

- wysuszone pomidory skrapiamy octem - łyżka stołowa na mniej więcej pół kg

- olej do rondelka - podgrzewamy

- do niego mnóstwo czosnku!!!!, pokrojony w plasterki - wrzucić i zdjąć z ognia. Innych przypraw nie używam - zmieniają smak, a nie lubię. jesli sezon jest taki, że pomidory nie są dostatecznie słodkie  - czasami dodam szczyptę cukru.

- do słoika warstwa pomidorów - zalać oliwą - znowu warstwa itd. Oliwy ma być tyle, aby przykryła pomidory min 1 cm

Na dłuższe przechowywanie słoiki pasteryzuję.

Nie tylko do dań, ale przede wszystkim na zimowe kanapki. Pyszne!!!!

suszone pomidoy
bottom of page