top of page

Podsumowanie 2018 - warzywa


Podsumowanie uprawy warzyw czyli wszystkiego tego co pomidorem nie jest. Pomidor to pomidor, w warzywach się nie liczy bo to absolutnie osobna kategoria. Żaden pomidoroholik nie pozwoli na mieszanie go nawet ze szlachetną papryką, o nie!


Sezon dla uprawy warzyw dostarczył mi głównie radości, kilka smutków ale malutkich, głównie wynikających z moich błędów. Czyli do poprawy i będzie dobrze.



Odnotowałam tak długo oczekiwaną przyzwoitą jakość korzeniowych (tu w szczególności pietruszki), rewelacyjne wyniki w uprawie bakłażana, cebuli, fasoli, ogórków oraz papryki.


Sezon nie przyniósł postępu w uprawie rzodkiewki - nadal mam głównie odmianę liściową :(



Pewien postęp zauważyłam po zastosowaniu się do rady przygotowania w domu rozsady rzodkiewki i jej wysadzenia na grządkę. Eksperyment potraktowałam delikatnie. Przygotowałam ok. 60 flancek (trochę bałaganu jest, ale trudno). Z tej ilości uzyskałam 50 prawdziwych rzodkiewek.

Będę powtarzać tę metodę na większą skalę. Już nawet na ten cel, kupiłam kilka 100 oczkowych paletek.

Ładnie udała się uprawa rzodkiewki strączkowej, która w dwóch długo owocujących rzutach, obsypała się mysimi ogonkami. Zatem smak rzodkiewki był obecny w 2018, jedynie kształt nie ten.


Zgrzytam też zębami na nieprawidłowo wybrane stanowisko dla czosnku.

Kompletnie zignorowałam to, że czosnek nie lubi półcienia. I dlatego tegoroczne główki nie były tak okazałe jak w sezonie poprzednim. Doświadczając organoleptycznie skutków lekkce-ważenia zasad, zalecenia dla uprawy czosnku będę już przestrzegać bez kombinowania. Bez przyzwoitego czosnku się zwyczajnie nie da, bo ani materiału na nasadzenie, a obieranie małych ząbków wymaga stalowych nerwów - takowych nie mam.


Ja mam pewien problem - grządka warzywna, ta poważna - bo jeśli mam myśleć o jakim plonie to tylko z niej - ona niestety, blisko w połowie jest ocieniana przez sąsiedzkie drzewa. Zaplanowanie nasadzeń w sytuacji gdy prawie wszystkie warzywa potrzebują stanowiska słonecznego - jest trudne. Dlatego eksperymentuję czy jednak, któreś z warzyw nie poradzi sobie w półcieniu. Ale będę musiała ustalić priorytety. Czosnek, cebula, marchew, pietruszka, por i buraki!!! (one w szczególności nie znoszą braku słońca) - te warzywa są ważne, w reszcie mogę pójść na kompromis lub eksperymenty.


Jeśli warzywa rosną w słoneczku ich zbiory wyglądają jak na zdjęciach - w cieniu połowa z tego i nie ważne jak dobra gleba czy sprytny ogrodnik.


Bakłażan.

Do tej pory mi się nie udawał. Główny problem --> nie zawiązywanie owoców.

Zawzięłam się i poświęciłam sporo czasu na dobór odmian. W nich mógł być tylko pies pogrzebany. Powiodło się :) Zaopatrzywszy się w odmiany przede wszystkim wczesne, po drugie kwalifikowane do uprawy w klimacie chłodniejszym (seria syberyjska) - zmierzyłam się jeszcze raz z uprawą warzywa. Udało się. Na grządkach miałam 12 krzaków, zbierałam z nich koszami.


Nie specjalnie mnie zachwyciły bakłażany długie - mają dużo pestek oraz grubą skórę. Nadają się na pastę. Do konsumpcji bieżącej czy zapraw plastrów bakłażana, wielkoowocowe są lepsze i jedyne.

Jeśli chodzi o odmiany zielone - zdecydowanie jestem na nie. Tylko wdzięk mają, ani smak ani tym bardziej twardość nie przemawia za ich ponowną uprawą.


Bakłażan rósł u mnie zarówno w grządce wyniesionej jak i w kajfasach. I tu i tu radził sobie dobrze, bez różnic. Jest rzeczywiście wrażliwy na przesadzanie. Ok. 3 tyg. po wysadzeniu stał jak zaklęty (już się martwiłam), ale gdy się pozbierał ruszył jak burza.


Papryka.


​​Po pierwsze, potwierdziło się, że jakość uprawy z nasion pozyskanych do oryginalnych jest gorsza. Papryka wyraźnie słąbiej owocuje, owoce są mniejsze czasami zdeformowane. Wysadziłam kilka krzaczków z rozsady którą uzyskałam z nasion wolnego zapylania. Te papryki dały max 5 papryk czyli słabo (przeciętnie 3).

Zatem, nie oszczędzam - kupuję nasiona świeże ani nie kuszę się na jakieś cudeńka z wymiany nasion.


Ogólnie plony papryki miałam bardzo dobre. Świeżą chrupaliśmy od lipca, dogodziliśmy sobie w tym roku jak w żadnym. Również sporo pasty paprykowej na zimę zrobiłam, konkretnie 90 słoiczków. To wszystko z 20 krzaków.


Pyszną papryką okazała się odmiana słoniowa. Soczysta, chrupka, aromatyczna. I cacuśnie wyglądała zarówno żółta jak i czerwona. To taki paprykowy bi-color, żółte z zielonymi pasemkami aż wyzwalały we mnie potrzebę jej przytulenia :)


Na kolejny sezon dobieram odmiany papryk bardziej uważnie (chyba nauka od bakłażana) - przede wszystkim wczesne i pod kątem przeznaczenia. Planuję zrobić własną paprykę suszoną (mieloną), a okazuje się, że nie każda odmiana się do tego celu nadaje.


Nie będę też więcej sadzić odmian późnych. To robota na darmo i zmarnowanie miejsca na grządce. W odmianach późnych, owoce pojawiają się z początkiem września i nigdy nie dochodzą. Zerwane w stanie zielonym (a zjeść nie można bo cierpka i gorzka), w domu też nie radzą sobie. Zanim dojrzeją, zdążą wyschnąć lub zgnić.



Kilka słów o uprawie drzewka paprykowego.

Gdybym ja tylko lubiła ostre .... gdybym ---> to wychwalałabym pod niebiosa. Ale nie lubię i w domu amatorów też nie ma. Nieuważnie przeczytałam opis odmiany i dopiero w konsumpcji wyszło, że ona jest piekielnie ostra. Zatem nie do mojego ogródka. Szkoda, bo drzewko spektakularne, owoce jak rubiny.


Nasiona na parapet wysiałam bardzo wcześnie (koniec stycznia) - rozsada ładnie urosła. W uprawie doniczkowej (15l) radziła sobie nieźle. Może drzewkiem się nie okazała, raczej wyższym krzaczkiem, ale plenna owszem była.

Miałam dwa egzemplarze - jeden podarowałam amatorom pikantnych dań, drugą próbuję przezimować.


Poszukuję receptury na wykonanie smarowidła na reumatyzm z papryki ostrej. Gdzieś mi się o uszy obiło. Jeśli okaże się, że faktycznie przepis taki jest - to będę kontynuować uprawę odmian ostrych. Symbolicznie :)


Kiedy papryczki nabrały koloru - drzewko ładnie zdobiło ogródek - to byłoby 2in1, dla urody i dla zdrowia.

Kilka słów o fasolce.

Uprawiałam jak na razie odmiany strączkowe. Mamut tyczny oraz Saxa karłowa nie zawiodły. Wysiewałam też na drugi zbiór we wrześniu - również satysfakcja. Radością okazała się uprawa słodkiego groszku. Odmiany gigant są wdzięczne choć mączniak je dość szybko pokonał.

Odkryłam tyczną odmianę fasolki szparagowej (Vilmorin, Monte Gusto).

Coś wspaniałego. Plenna, smaczna, równe strączki, wolno dochodzące, a co istotne cztery gniazda pod tyczkę, dają większe zbiory niż 15 gniazd karłowej. Kocham Saxę, ale się z nią żegnam.

Nie mam niestety zdjęcia - pochwalę się za rok.

W planach na 2019 uwzględniłam uprawę fasoli na suche ziarno. Trochę pociągnęłam za język praktyków w tej materii. Skoro mogę myśleć o jakimś zbiorze z mojego areału, skoro są odmiany tyczne - to dlaczegóż nie miałaby jej uprawiać? My bardzo lubimy fasolę.


Na koniec wpisu, słów kilka o domowej produkcji nasion na taśmie konkretnie na papierze toaletowym hehehehe.

Papier toaletowy ---> krochmal ---> nasiono ---> wysuszyć.


W tym sezonie wszystkie korzeniowe tak przygotowałam.


Polecam z całego serca. Nie tylko dla kręgosłupa lepsze, ale bez przerywania i jakość plonów (zdjęcia chyba same za siebie mówią) wyższa.


Przy chłodnej wiośnie gdy prace w ogródku trwać za długo nie mogą - ten speedy Gonzales wysiewania ma dodatkowe zalety.


Dla tej metody - robimy dołek na całej długości grządki, rozkładamy taśmę i zasypujemy ziemią. Trzy metrowy rządek marchewki w 5 minut gotowy. Poważnie skraca czas robocizny, a wiosną nie wiemy w co łapy włożyć.




bottom of page