top of page

Przystojniaczki pomidorowe 2018


Będę chwalić odmiany z uprawy tegorocznej za różne walory - za smak, za plenność lub inną cechę, którą się pozytywnie wyróżniły. Mam też kilka typów pomidora dla mnie idealnego.


Zacznę od pochwały całej rodziny - odmian z przeznaczeniem na suszenie.


Rok temu byłam w tych odmianach jak dziecko we mgle. Nic nie wiedziałam. Nie znałam. Zastosowałam się do rad i podpowiedzi innych ogrodników. Z tego wynikło eksperymentalne wysianie 5 odmian: Auryi, Aly Mustanga, Casanowy, Erosa oraz Kibica.


Wszystkie okazały się wspaniałe (pośród nich, Kibic najmniej plenny i niższy).


Krzaki porosły mi ponad 2 metrowe, grona były obfite, pomidory duże. Doskonale się suszyły - tak jak oczekiwałam, mało galaretki, niska zawartość wody, i grube ścianki. Słoiczków suszonych pomidorów w oliwie zrobiłam sporo. Dzięki temu, że odmiana Eros jest pomidorem żółtym - przetwory prezentują się apetycznie. Ale co najważniejsze - przy tych wszystkich zaletach pomidora do suszenia - odmiany te są bardzo smaczne.


Cechą własną odmian w/w są spore odstępu między gronami. Posadzenie dwóch przy jednym paliku jest optymalne. Liście niezbyt gęste (choć spore) z tendencją do zwisania, nie zagłuszały się wzajemnie.


Jestem prze-prze-przeszczęśliwa, że od tzw. pierwszego strzału ustaliłam odmiany do suszenia. Za wskazówki dziękuję dobrym duszyczkom.


W koktajlówkach - Winogronek dał popis jak w żadnym poprzednim sezonie. Nowość w uprawie, Barry's Crazy, okazał się spektakularny. Ten jakby Megagron tylko żółty - śmiało można za biletami pokazywać złaknionym sensacji. Na gronach przypominających kiście winogronowe, produkuje doprawdy masę owoców. Smacznych - w sałatce prima. Chowa się zdrowo, acz trzeba zwracać baczną uwagę na wilki. Chwila nieuwagi i busz. Posadziłam dwa krzaczki przy jednej tyczce - i zdecydowanie źle wyszło. Tylko, tylko jeden!


Pomidory o owocach mniejszych.

1. Roma. Każdy zna smak tej odmiany, nie trzeba nikomu mówić, że to odmiana bardzo smaczna. Cieszę się, że jej uprawa w ogródku to przyjemność. Krzaczki z tych niskich, wdzięczne w uprawie, krępe, bez cudowania. Plenny. Długo można przechowywać! Uznaję Romę za klasyka pomidorowego.


2. Jabłonka Rosji. Tegoroczna siana była z nasion oryginalnych. W sezonie gdy przeważały u mnie odmiany wielkoowocowe, Jabłonka Rosji ze swoimi kształtnymi, smacznymi, nie za dużymi pomidorkami cieszyła się wielką popularnością wśród domowników.


Wielkoowocowe.

1. Aussie. Aż nie wiem jakich słów użyć by w pełni oddać zachwyt dla tej odmiany. To bardzo, bardzo smaczny pomidor. W tym sezonie silne, bezproblemowe w uprawie krzaki (ponad 2 m) dały dużo, dużych owoców. Grona nieliczne - po 3, 4 - ale owoce równe, każdy ok. 800 gram. Jeden na sałatkę dla całej rodziny :) Dobrze się przechowuje, poleży tydzień a nawet dłużej.

W wielkoowocowych uprawiałam giganty: pomarańczowy, żółty, czerwony i malinowy. Nie zawiodły, ale i bez zachwytu. Natomiast Big Star, Tłuste Policzki czy Czempion Wschodu ............ r e w e l a c j a.

Te trzy odmiany były bardzo do siebie podobne, aż miałam kłopot znaleźć różnicę. Mam takie wrażenie, że to jedna i ta sama odmiana, tylko u sprzedawców różnie nazwana. No, ale cóż. W każdym razie jeśli mam wskazać odmianę, która w tm sezonie najbardziej mi smakowała - to będą właśnie te pomidory. Szczerze przyznam, że nawet przebiły dla mnie Aussie z uwagi na to, że są odmianami w miarę wczesnymi.

Na koniec pozostawiłam odmiany kolorowe(?), tęczowe(?) - bicolory.

Zapoznałam się z Churmą, Ananas Noir oraz Russian Orange 117.

Dwie pierwsze odmiany chyba nie końca mnie polubiły, bo skryły te chwalone walory smakowe, ale wyglądały bosko. Jedynie Russian 117 skradł moje względy. Co prawda pierwsza degustacja mnie nie zachwyciła, ale okazało się, że jak powisi na krzaku dłużej nabiera szlachetności i nabiera tego coś. 117 daje prześliczne, spore sercowate owoce, ładnie wybarwiające się na żółto z czerwonymi smugami. Wart uprawy z uwagi na smak, plenność, zdrowotność krzaka ..... no, i poszpanować tęczowymi plastrami pomidora przed gośćmi można :)

O jeszcze jednej odmianie napiszę. Japońska Trufla.

Uprawiałam odmianę pomarańczową. Urzekła mnie kształtem pomidorów i ich kolorem. Na dodatek owoce miały wyraźny blask. Wyglądały jak bombki bożonarodzeniowe. Smak nie do końca mi odpowiadał (ale ja wybrzydzam na prawie każdą odmianę nieczerwoną) i dlatego zaplanowałam na sezon kolejny, właśnie odmianę czerwoną. Gdyby zachowywała wygląd, a smak dała bardziej mi odpowiadający - to będzie to pomidor na 5+.


Jakimś cudem nie zrobiłam zdjęcia dojrzałej Trufli, mam tylko fazę zieloną :(

Jako zdjęcie poglądowe użyłam foto z opakowania. Proszę mi zaufać, kolor był dokładnie taki jak widać, nawet ten blask uchwycono.


Dla pełnego obrazu - uczciwie przyznaję, że odmiana ta nie zachwyciła odpornością. Kwękał na niedobory, i padł jako pierwszy od wrześniowego chłodu. Krzak wysoki 1,5 m, niezbyt też plenny.

Oczywiście nowości miałam znacznie więcej - ale ni pies ni wydra. Np. grupę sacharów - tak sobie oceniam. Nowości sakiewkowe? - po prostu typowa sakiewka.


Jedynie Paprykowy Gigant (Piercevyj Gigant) zasługuje na wzmiankę. Ale też jakaś nuda. Paprykowy jak paprykowy, smaczny, plenny i rzeczywiście większy niż klasyczny.


bottom of page