Matko, czemu to tak długo trwa?
Normalnie nie mogę. Posiałam, a nie wyłazi. Pierwsza papryka wyszła po 6 dniach, i szykuje liście właściwe, a te sprzed tygodnia siedzą jak zaklęte. Że, co? że może nawet 3 tygodnie trwać? Ludzie, kto to wytrzyma?!!!
Każdego ranka lecę do parapetu z przekonaniem, że to będzie dziś - dziś, zielone ujrzę! - ..... a tam pusto:( Z tych "nerw", drugie nasiona posiałam. Wiem, wiem - co roku tak robię - i potem papryki mam na obsadzenie hektara.
Ogrodnictwo to jednak bardzo nerwowe zajęcie ;-:
Co ma rosnąć nie chce, a co nie powinno - akurat na odwrót. Trzy dni temu cebula w wiaderku była wzorowa, twarda bez oznak kiełkowania. Dziś zaglądam i widzę szczypior na 10 cm. Z braku słońca - oczywiście jest żółty. Z koniem kopać się nie będę - skoro szczypiorek na świat chce, to niech ma - i wysadziłam cebulki do doniczki.
Drugi grzech niecierpliwego ogrodnika - też popełniłam:)
Niby wszystko mam, w ilościach na trzy ogródki, a jednak nie mogę powstrzymać się przed kupowaniem. Ale czy ktoś potrafi ?- regały jak sklep długie, wysokie pod sufit - a na nich co propozycja to lepsza. Samo do koszyka wędruje. Potem będę się martwić, gdzie to wszystko wysadzić. Dziś cieszę się zakupami i obietnicą pięknych kwiatów.
Tytuł dla wpisu brzmi; "Matko, czemu to tak długo trwa?" Z założenia wpis miał dotyczyć subiektywnego odczucia długich wschodów nasion, a co wyszło? Wyszło, że o moim nygustwie będzie :) To co powyżej, napisałam na początku lutego - teraz jest połowa marca - i będę kończyć hehehehe. Błyskawica ....
Przez ten czas - mnóstwo się zadziało i zmieniło. Parapety się zapełniają, rośnie nawet w miarę. Zdążyłam utopić pierwszą rozsadę bakłażana. Jestem na siebie zła - bo co roku to samo - za dużo podlewam - i żadnego postępu nie czynię. Może teraz coś zmienię? Widok padniętych, a ukatrupionych własnymi rENcyma kruszynek miły nie jest. Dwa dni temu pikowałam papryki - i widzę, że w kuwetce wydaje się być sucho, a jednak w środku ziemia wilgotna. Wnioski same się nasuwają - tylko czy ja dam radę? .... hm
Papryki rosną, cebula, pory, szalotki i dymka też. Megagronek od 2 dni w ziemi, bazylia z pietruszką naciową podobnie. Trochę kwiatów wymagających wczesnego siewu - lobelia, astry, osteoporum, szałwia. No i kapusty. Tych ostatnich jestem ciekawa, bo do tej pory nie udawały mi się własne rozsady kapustnych. Na ten sezon mam nietypowe odmiany (stożkowa oraz liściowa a'la jarmuż) więc muszę sama je wyprodukować.
Oczywiście kolejne "pilne i niezbędne" zakupy też zrobiłam:)
Trochę akcesoriów do ogródka - tyczki, etykiety, rękawice i sekator - oraz roślinki, akurat padło mi na pustynnika i miniaturowe mieczyki. Każdy zakup bulw lub kłącza - od razu "ładuję" w ziemi, do donic. Efekty są, polecam. Z pierwszego zakupu, właściwie wszystko już puściło. Super, będą wcześniej kwiaty!
Ale wszystko to nic - najważniejsze, że w końcu uporałam się z pomidorami. Zadanie miałam trudne - bo miejsca w ogródku na około 60 krzaków, a odmian mam ponad 160. Które wybrać? Jak planować ogródek? Dobry tydzień główkowałam, ale wydaje się, że zdecydowałam. Podejrzewam, że sporo się zmieni w tzw. praniu - zwłaszcza plan obsady - ale jednak podołałam. Uffff
Zatem jak będzie wyglądała uprawa pomidora u Warzywkowa w sezonie 2018? Otóż:
Suszeniaki - planuję w tym roku, zrobić więcej zapasów na zimę - konkretnie marzą mi się pomidory w oliwie (pychotka!) w ilości większej niż 1 (słownie jeden) słoik. Zatem posadzę: 10 wysokich oraz 9 niskich, krzaków odmian przeznaczonych na suszenie.
Mała dygresja - łącznie zgromadziłam 11 odmian. Uznałam jednak, że pięć dotyczy tej samej odmiany, ot nazwy inne choć zbliżone: Casanova, Fiutek, Eros, Aurija itp.
Zatem z suszeniaków uprawiać będę: Ali Mustang, San Marzano (mam oryginały włoskie), odmianę seksowną i Dzwonki Rosji. Te ostatnie, z opisu zapowiadają się arcyciekawie - żółte, puste w środku z grubymi ściankami, wyglądają jak papryczki :)
Koktajlowe - oczywiście przede wszystkim wspaniały, mój ulubiony Megagron. Gdybym miała mieć w ogródku tylko jedną odmianę (a kysz! maro nieczysta!!!!) - to byłby to właśnie Megagronisty. Oprócz niego będzie jeszcze żółty Figiel, Snow White i Winogronek.
Sachary - to odmiany unikalne, z dużą zawartością betakarotenu. Posadzę 7 odmian: bizon, żółty, biały, malinowy, czerwony, zielony oraz brązowy. Do uprawy sacharów podchodziłam rok temu. Uzyskałam piękne rozsady, ale czerwcowy grad zdziesiątkował ogródek, w tym wszystkie sachary - i nic z planów nie wyszło.
Sakiewki - w sezonie poprzednim, uprawiałam je po raz pierwszy - zakochałam się! Smak przyzwoity, typowy pomidorowy, ale jaki to krzak i owoce!!!! - sama rozkosz uprawy. Zatem 4 odmiany: oprócz klasyka Red Pear, Japońska Trufla, Gruszka Gigant oraz Gruszka Gruntowa.
Od lat głównie pomidory mrożę. Owszem robię keczup i trochę sosów, ale generalnie stawiam na mrożenie. Gdy już świeżych pomidorów brak, sięgam do zamrażarki. Mrożenie nie zachowuje konsystencji - zawsze będzie wodniste - ale smak owszem. I tu sakiewki spisują się na piątkę z plusem. No i mają mało pestek :)
Giganty - 7 odmian: cytrynowy, pomarańczowy, malinowy Gigant, Król Wielkich, Sibirskije Szangi, Ruskij Razmier XXL oraz Mikado (z tej odmiany pochodzi rekord Rosji).
Typ Roma - 4.
Dziwne, że cztery? Otóż są pomidory rzymskie np. żółte :) Oprócz włoskiego klasyka właśnie takie planuję plus normalny i gigant paprykowy.
Pięć odmian tęczowych Premiera uprawowa. Ogrodnicy bardzo polecają te odmiany, zachęcona zaplanowałam.
8 odmian syberyjskich - obiecują wysoka odporność na szereg chorób oraz na wahania temperatur. Zobaczy siEM :)
Na koniec kilka oryginałów takich jak Cytrynowa Liana, Marchewkowy, Miodowy czy bardzo wczesny Super Star (nowość).
Teoria zapowiada interesujący sezon - teraz trzeba poczekać na praktykę, ale na razie na grządkach leży śnieg, a nasiona w planie do wysiewy za jakieś 10 dni.
Trudno uwierzyć, że wygląd grządek dzielą zaledwie 4 miesiące: