Jesień w ogródku
Dwa tygodnie lało non stop. Dziś złota polska jesień jak z żurnala, to od razu do ogródka pobiegłam. Byłam pełna obaw o to co zastanę, wizja oklapniętych kwiatów, zżółkniętych warzyw - no wiecie jesieni na całego. A tu niespodzianka, że trudno oczom uwierzyć. Kolorowo, zielono jakby tych ulew w ogóle nie było. Takim aksamitkom wręcz pomogło - popisują się jak mogą. Astry zakwitły - ba, nawet złocień!
Smagliczce nic nie jest - oprócz tego, że z rabaty się wylewa - dalie pełne kwiatów, krwawnik jakby lato było. Dziwy, bo na kalendarzu 25 września!
To, że kolorowo - widać. Ale czy ogródek rodzi? Ależ owszem, ależ tak - i to jak!Wysiana z końcem sierpnia fasolka szparagowa - obsypana, Mamut wciąż daje strączki, z pomidorami się pożegnałam, ale ogórki wciąż mam i za kilka dni znowu nastawię beczułkę na kiszenie :) Bakłażany się ruszyły - liście cierpią, ale owoce dorodne. No i korzeniowe - buraki jak malowane. Rzepa do jedzenia.
A.... i dynie zebrałam - tylko dwie godziwe, reszta takie sobie, ale są. Natomiast cukinia przestanie chyba wtedy gdy ją wyrwę :)