top of page

Ładowanie akumulatorów

Pomału po gradobiciu sprzątam i sadzę na nowo. Przez kilka dni przypominałam pchłę - skakałam między grządkami iście jak ona, tu coś zrobiłam - tam spojrzałam też trzeba - to przeszłam i znowu. Cztery godziny takiej roboty, a postępu nie widać było. Ale zorganizowałam się i pomału efekt przyszedł. Już prawie kończę - następna notka będzie o warzywniku.


Aby podołać temu zadaniu potrzebne mi potężne ładowanie akumulatorów. Siłę czerpię z dwóch źródeł - od dobrych ludzi i życzliwości jakiej mi okazali oraz z natury. Kwitnie na potęgę, gdzie nie spojrzysz jakiś popis kolorów i form - to łażę i pasę oczy - i wracam do ogródka, bo też chcę kwitnąco ... pachnąco - a przecież jak nie posadzę, to samo nie urośnie.


Bzy kwitły, pachniały ..... pigwa cudnościami się okryła (co z kwiatów będzie to inna sprawa) ... cytryniec pierwszy raz delikatne kwiecie ukazał .... kalina jak zwykle i pachnie na domiar

Bratki, bratki, bratki .......

Dzwonki, piwonie, niezapominajki, stokrotki, rododendrony i pierwsze surfinie

bottom of page