top of page

Daj małpie brzytwę


Notka miła nie będzie, ale w obliczu tego co zachodzi na zewnątrz, inna być nie może.

Ktoś taki jak ja - kto kocha drzewa, od urodzenia czuje z nimi więź, wyhodował własną brzozę z centymetrowej samosiejki - wyje z bezsilności. Od wejścia w życie tzw. lex Szyszko (ustawa ZEZWALAJĄCA na wycinkę bez pozwolenia drzew na własnych posesjach) jak Polska długa i szeroka piły poszły w ruch i drzewa padają jak muchy. Liczymy w setkach tysięcy.

To co wokół tego się dzieje określam jednym skandalem - od prób politycznego ubabrania zjawiska do indywidualnych skundlonych decyzji. Bo jak tu zachować spokój w obliczu wycięcia pięknego, 40 letniego dębu szypułkowego bo ..... "żołędzie wq...ały"? tudzież "będzie co do pieca włożyć, a płacić nie trzeba"? Przy tym ta dzika radość w oczach barbarzyńców!


Ja może bym nie doszła do ściany i nie odczuła potrzeby wyrzucenia z siebie oskarżeń - bo zaciskałam zęby i jakoś szło. Ale ujrzałam coś co mną wstrząsnęło i nie wytrzymałam. Otóż jakoś tak w lutym na jednej z posesji obok której przejeżdżam, zostały ścięte dwa dęby (na oko tak ze 120 lat). W mojej ocenie w niczym nie przeszkadzały, ale .... mniejsza. W przeciwieństwie do większości przypadków wycinki takich okazów, dęby nie zostały od razu pocięte i wywiezione na stos - tylko leżały te trupy drzew, tam gdzie padły. Proszę sobie wyobrazić, że wypuściły liście!! znaczy wciąż żyją. Łzy płyną.


Jako zdjęcie dla notki wybrałam pień po innym dębie - ten oglądam codziennie - a jeszcze rok temu rosło oto takie drzewo:

Dawało człowiekowi ukojenie wiosną, zbawienny cień latem - ptakom miejsce na gniazda - niestety rok temu sąsiad zakończył budowę domu (na marginesie kto wydał zgodę na budowę w odległości 2 m od takiego drzewa?) i prawdopodobnie na bazie argumentu zagrożenia dla budynku, zgodę dostał. Marne pocieszenie, że musiał się postarać - w tym roku ściąłby bez ceregieli.


Moja opinia o Polakach jako nacji, nigdy jakoś szczególnie dobra nie była - zawsze przeszkadzała mi skala kombinatorstwa i złodziejstwa - ale tym co udowodnili ścinką drzew - słów nie mam.


Przeczytajcie ciołki książkę Petera Wohlebena "Sekretne życie drzew" może zrozumiecie swoje barbarzyństwo.

bottom of page