top of page

FASOLA ..... zapukała do mych drzwi


Zapukała, a ja drzwi otworzyłam na oścież. Zaproszenie zaskutkowało przeciągiem i przewietrzeniem planu obsady grządek. Na nowy sezon, wydzieliłam spory kawałek pod jej uprawę.

Im głębiej w temat się zanurzam, tym mocniej mnie wciąga. Co za bogactwo odmian, jakież piękne fasolki na świecie są. Jakaż niejednokrotnie wspaniała historia z nimi związana, tradycji, pochodzenia ...

Temat nie mniej fascynujący od pomidorów.

Na ten moment odczuwam niedosyt dostępu do informacji, zwłaszcza jeśli idzie o cechy uprawowe (stanowisko, wymagania glebowe, odmiana tyczna czy karłowa itd.) Internet skąpi, a może i ja, tak wprost nie dotarłam jeszcze do źródeł. Na razie podziwiam zasobność strony (link ze zdjęcia poniżej) - atlasu odmian fasoli.

To istna skarbnica nazw odmian - skromna merytorycznie, bo brak szczegółów, ale chociaż tyle. Tylko pod literą A umieszczono ponad ....... 135 odmian. Odsyłaczy jest 26!

Sądziłam, że kilkaset odmian pomidorów nic nie przebije, a jednak.

Od razu też założyłam własną stronę poświęconą fasoli. LINK

Planuję tam sukcesywnie dopisywać szczegóły dotyczące uprawy, a i z czasem komentarze z doświadczeń własnej uprawy.

W wystarczającej ilości mam już materiał siewny dla 8 odmian fasoli na suche ziarno. Planuje posadzić jeszcze Jasia, być może coś jeszcze - nie wiem czym spotkanie z fasolą się skończy :)

Plan na razie jest taki:

1. Mung - 1 rządek, 6 gniazd

2. Czarna (w tym czarna japońska) - 2 rządki

3. Kidney - 2 rządki

4. Pinto - 2 rządki

Jeśli się nie mylę odmiany te są karłowe.

dalej:

4. Scarlet - tyczna - 3 gniazda po 3

i oczywiście

5. Jaś - tyczny - 8 gniazd po 3 fasole

Pozycją szóstą jest Yin-Yang.

Mam tylko 10 ziaren, nie wiem jak wypadnie kiełkowanie. Posadzę tyle ile mi wzejdzie. Gdybym pozyskała dodatkowe nasiona - obsadzę 1 rządek.

Jeszcze waham się co do fasoli Mung.

Ponoć jej uprawa w warunkach polskich jest obarczona ryzykiem zabawy bez skutku czyli pozyskania strączków. Jeśli znajdę dla niej miejsce, to podejmę próbę. Nie bardzo dysponuję zbędną powierzchnią uprawy na eksperymenty skazane na niepowodzenie, ale kto wie.


W tym tygodniu serce oddałam odmianie Lima. Zaczęło się od tego, że poznałam odmianę masłową.

Jej nasiona jada się "na zielono". Wygląda jak bób. Ślinka mi poleciała. Bobu nie uprawiam z uwagi na mszycę. Bób bardzo lubię. Jak mnie przydusi - kupuję. Lecz w tyle głowy zawsze mi się odzywa - jak był nawożony, pryskany? - i od razu chęć mi przechodzi. Mogłoby się okazać, że uprawa Limy masłowej mogłaby być dla mnie zamiennikiem bobu.


Skoro o Limie, na koniec wpisu wrzucę dwa zdjęcia. Odmiana Christmas (brązowa) i uprawiana w Etiopii (czerwona). Czyż one nie są piękne? Mam skojarzenia ze szlachetnymi kamieniami.


dopisek 14.12.2018:

Fasolki Nonna Agnes's Blue oraz Christmas Lima jadą do mnie :)

bottom of page